Piątek, po Objawieniu Pańskim

piątek, 10 Styczeń 2025

List św. Jana Apostoła jest niezwykle konkretny. Jeśli twierdzisz, że kochasz Boga, a przy tym nienawidzisz kogoś z Twojego otoczenia, to okłamujesz siebie i innych. W tym samym liście jest też taki fragment: „Jeżeli mówimy, że nie zgrzeszyliśmy, czynimy Go kłamcą i nie ma w nas Jego nauki” (1 J 1, 10). Bycie uczniem Chrystusa zaczyna się od twardego określenia, kim jestem. Takie określenia jak „kłamca” nie są wynikiem naszego myślenia, ale naszego działania. Jeżeli idę w ciemnościach, dla swojej korzyści, to nie czerpię z nauki Chrystusa, to znaczy z Jego słowa. Możemy powiedzieć bardzo mocno: czym dla mnie jest przyjście Jezusa, jeśli żyję tak, jak gdyby Go nie było? Popatrzmy, że postawa, o której mówimy, nie jest czymś bardzo „wyjątkowym” – wręcz przeciwnie – relacje międzyludzkie są różne i są w nich takie, które zakrawają o nienawiść, a przecież z dzisiejszego czytania wynika właśnie, że to wystarczy, by w oczach Boga być kłamcą. Jak działać przeciw temu – dokładnie tak jak mówi św. Jan: to przez wypełnianie przykazań Bożych miłujemy Boga, a następnie bliźnich. Miłowanie to nie jest rzucanie się w ramiona. Lecz jest to postawa otwartości na bliźniego, szukania w nim ludzkiego oblicza, czyli poszukiwania jego osoby, a nie tylko drzazg w oku.

Popatrzmy, że za każdym razem, gdy spotykamy się z Psalmem 72, towarzyszy nam pierwsza zwrotka, która brzmi tak samo: „Boże przekaż swój sąd królowi, a Twoją sprawiedliwość synowi królewskiemu. Aby Twoim ludem rządził sprawiedliwie i ubogimi według prawa”. Następnie w dalszej części psalmu natrafiamy na konkretne potrzeby czy wydarzenia, w których te dary od Boga mają władcy pomóc. Gdy przyjrzymy się tym zwrotkom, to możemy odnieść wrażenie, że nie wiemy, do kogo skierowane są następne słowa: czy do króla, czy do Boga? Wyraża to piękną prawdę. Gdy decydujemy się na działanie zgodne z wolą Boga – współpracujemy z Nim. Nie jest wtedy ważne, kto jest wykonawcą czynności, ponieważ my wiemy, że przez nas działa Stwórca. Nie bez powodu władcę nazywano pomazańcem Bożym. Jedyny w swoim rodzaju człowiek, który otrzymał przywilej (a raczej obowiązek) władztwa, czyli służby słabszym. Ten pomazaniec Boży powinien posługiwać się darami pochodzącymi od Boga z jednoczesną pokorą, że to tak naprawdę nie on działa, ale jest narzędziem w rękach Stwórcy, by pomagać tym, którzy zostali mu podarowani.

Fragment dzisiejszej Ewangelii przedstawia początek publicznej działalności Jezusa, który wraca do Galilei po doświadczeniu kuszenia na pustyni.  Jezus przychodzi do Nazaretu, gdzie dorastał, i w synagodze odczytuje proroctwo Izajasza (61, 1-2), zapowiadające nadejście Mesjasza, który przyniesie wybawienie. Jezus wzywa swoich rodaków do przyjęcia tego słowa i ogłasza, że właśnie w Nim to proroctwo się wypełnia: „Dziś spełniły się te słowa Pisma, któreście słyszeli” To wyznanie Jezusa jest momentem kulminacyjnym, który podkreśla Jego mesjańską misję: głoszenie Dobrej Nowiny ubogim, uzdrowienie chorych, wyzwolenie więźniów i pocieszenie strapionych. Prorocka zapowiedź o wyzwoleniu, której Jezus udziela, wskazuje na Jego rolę jako Zbawiciela, który nie tylko duchowo, lecz także społecznie przynosi pokój i sprawiedliwość. Reakcja mieszkańców Nazaretu, którzy są zaskoczeni i oburzeni Jego słowami, pokazuje ich zamknięcie na Bożą interwencję w codziennym życiu. Jezus, odnosząc się do przykładów proroków, którzy nie zawsze byli przyjmowani we własnej ojczyźnie, wskazuje na ich brak wiary.  Jezus, przypominając, że w historii Izraela odrzucano proroków, zapowiada, że nie wszyscy przyjmą Jego przesłanie.