Środa – Uroczystość św. Józefa Oblubieńca NMP
środa, 19 Marzec 2025
Starotestamentalne proroctwa posiadają często bardzo interesującą charakterystykę. Z jednej strony odnoszą się do współczesnej im sytuacji historycznej, a z drugiej strony zawierają w sobie swego rodzaju „przesadę”, którą trudno odnieść do sytuacji, w której są wypowiadane. Podobnie jest również z proroctwem Natana. Pojawia się ono w momencie, kiedy król Dawid pragnie wybudować dom dla Pana Boga, czyli świątynię. Prorok początkowo pochwala tę ideę. Jednak nocą otrzymuje słowa od Boga, według których to nie Dawid, lecz jego potomek wybuduje świątynię. Jedocześnie prorok obwieszcza Dawidowi wspaniałą obietnicę, odnoszącą się do przyszłości jego rodu: „Przede Mną dom twój i twoje królestwo będzie trwać na wieki”. „Dom”, czyli ród Dawida, dynastia, którą on zapoczątkuje. Dawid jest dopiero drugim królem w Izraelu. Pierwszemu królowi, Saulowi, nie udało się stworzyć dynastii. Za to dynastia Dawida przetrwa ponad 400 lat. Jednakże owa „przesada” w obietnicy Bożej nie była przygotowana w perspektywie ziemskiej. Dopiero w Jezusie Chrystusie, potomku króla Dawida, obietnica zdejmie z siebie piętno „przesady” i okaże się prawdą. Częścią tej wielkiej historii jest skromy rzemieślnik z Nazaretu o imieniu Józef.
Fragmenty psalmu 89, wybrane na uroczystość św. Józefa, podkreślają wielkość Bożej obietnicy danej królowi Dawidowi: „Tron twój umocnię na wszystkie pokolenia”. A przecież, jeżeli przeczytamy cały psalm, to przekonamy się, że kończy się on opisem klęski Izraela, utraty Ziemi Obiecanej i zburzenia Jerozolimy. Pogrążony w smutku psalmista, pyta: „Gdzież są, o Panie, Twoje dawne łaski, które zaprzysiągłeś Dawidowi na swoją wierność?” (w. 50).
Bez wątpienia i św. Józef modlił się tym psalmem i stawiał sobie to samo pytanie: „Jak długo, Panie? Czy zawsze będziesz się ukrywał?” (w. 47). Przez długi czas nie miał świadomości, że to właśnie jemu przypadnie w udziale nadać Bożej obietnicy nowy, pełny sens. Dziecko, które odziedziczy jego królewskie pochodzenie, wypełni Boże obietnice. Nie będzie miał przy tym znaczenia fakt, że zewnętrzne przymioty Cieśli z Nazaretu niewiele mają wspólnego z królewską godnością. Ten aspekt w planach Bożych ma przecież znaczenie marginalne.
Uczmy się od św. Józefa, że również jesteśmy częścią naszej historii zbawienia. Rzadko mamy wpływ na losy tego świata, a przecież niekiedy od naszej drobnej decyzji zależy, czy świat staje się lepszy, czy groszy i czy realizuje się w nim wola Boża, czy nie
W liście do Rzymian św. Paweł dzieli się swoją refleksją nad prawdą o drodze człowieka do Boga. Wnikliwe czytanie Pisma Świętego doprowadziło go do odkrycia, że Abraham, od którego zaczyna się historia Izraela, został uznany za sprawiedliwego jeszcze zanim otrzymał znak przymierza Narodu Wybranego z Bogiem, czyli obrzezanie. Stąd pojawia się wniosek, że aby wejść na drogę zbawienia, nie jest konieczne przyjęcie judaizmu,. Obiecane Abrahamowi ojcostwo „wielu narodów” odnosi się również do chrześcijan pochodzących z pogaństwa.
To czytanie o duchowym ojcostwie liturgia przedkłada nam w uroczystość św. Józefa, przybranego ojca Jezusa Chrystusa. O ile duchowe macierzyństwo Najświętszej Maryi Panny w odniesieniu do chrześcijan jest bardzo mocnym elementem pobożności, to nie zawsze zwraca się dostateczną uwagę na opiekuńcze, duchowe ojcostwo św. Józefa. Pięknie napisał o tym Papież Franciszek w Liście o św. Józefie „Patris corde” (Ojcowskim sercem): „Święty Józef nie może nie być Opiekunem Kościoła, ponieważ Kościół jest kontynuacją Ciała Chrystusa w dziejach, a jednocześnie w macierzyństwie Kościoła zacienione jest macierzyństwo Maryi. Józef, chroniąc Kościół, nieprzerwanie chroni Dziecię i Jego Matkę”
Święty Józef wspominany jest w Ewangelii jakby „mimochodem”. Czyniąc rzeczy niezwykle ważne, pozostaje ciągle na drugim planie. Nie znamy historii jego wybrania i powołania. Biblijny przekaz nie cytuje nawet jednego jego słowa. Dowiadujemy się o nim jedynie z wymowy jego czynów. I to właśnie one pozostają dla nas niedościgłym wzorcem wiary.
Może nas dziwić, dlaczego Pan Bóg pozostawia Józefa przez długi czas w nieświadomości co do sensu wydarzeń, których jest uczestnikiem. Przecież anioł mógł przyjść do niego dużo wcześniej i przygotować go na to, co miało nastąpić. Okazuje się jednak, że Józef musi sobie radzić bez szczególnej „taryfy ulgowej”. Dlatego właśnie staje się on drogi każdemu chrześcijańskiemu sercu. W rozterkach i cierpieniach Józefa możemy dostrzec samych siebie i nasze momenty niepewności i cierpienia. Możemy zatem uczyć się od niego codziennej praktycznej wiary i zaufania do Pana Boga. Nawet jeżeli nie mamy proroczych snów i nie przychodzą do nas aniołowie, to możemy oddać się z pełnym zaufaniem w ręce niewidzialnego Boga, który jest miłością, z przekonaniem, że trzyma On nas i naszą historię w swojej miłosiernej dłoni.