Wtorek - XXVIII Tydzień zwykły
wtorek, 14 Październik 2025
W Liście do Rzymian św. Paweł zwraca się do mieszanego grona odbiorców: chrześcijan wywodzących się z judaizmu i z pogaństwa; przed chrztem dzieliło ich praktycznie wszystko (światopogląd i obyczaje). Włączający do Kościoła chrzest te różnice realnie zniwelował, aczkolwiek ich praktyczne przyswojenie stanowi życiowe zadanie każdego ochrzczonego „Żyda” i „Greka”, jak pisze Apostoł. Możemy w tym miejscu zastanowić się, w jakim stopniu chrześcijańska wiara wyznacza nam program myślenia i działania, konfrontujący nas z dotychczasowym funkcjonowaniem. Św. Paweł daje tego przykład w dalszym ciągu czytania, gdy wspomina o poznawczym błądzeniu pogan przed chrztem, przekładającym się na błądzenie moralne: nie rozpoznawszy bowiem Boga z Jego śladów zostawionych wśród stworzeń, ubóstwili samo stworzenie, aż do kultycznego wręcz traktowania własnych doznań seksualnych. Zauważmy, że te błędy poznawcze i moralne nie stoją wobec siebie w relacji „winy” i „kary”, lecz pewnej ciągłości, prawidłowości i konsekwencji; zdrowa religijność, czyli oddawanie czci jedynemu Bogu we właściwy sposób, porządkuje inne sfery życia – mówiąc obrazowo, żeby nie wyjść za linię, wykonując rysunek, trzeba mieć linię. A jak jest z nami? Co nasze obyczaje mówią o naszej religijności?
Dobranie akurat tego utworu do dzisiejszego czytania nie powinno nas w ogóle dziwić: po tym, jak usłyszeliśmy pouczenie św. Pawła na temat poznawalności Boga z widzialnego świata – co stało się także oficjalnym dogmatem Soboru Watykańskiego I – słyszymy Psalm, który mówi o „głosie” stworzenia wychwalającym swego Stwórcę. Świat wokół i wewnątrz nas, choć „popękany” i „porysowany” z powodu grzechu pierworodnego, dla trzeźwego umysłu nieuwikłanego w chore emocje, pozostaje czytelną ikoną Boga. Na tym polega kontemplacja naturalna.
Przyjmijmy na chwilę perspektywę faryzeusza z dzisiejszej Ewangelii i zapytajmy go: „Dlaczego właściwie ‘wyraziłeś zdziwienie, że [Jezus] nie obmył wpierw rąk przed posiłkiem’”? Odpowiedziałby nam mniej więcej tak: „Dla Jezusa ‘czyste’ lub ‘nieczyste’ oznacza odpowiednio: ‘cnotliwe’ lub ‘grzeszne’. Czystość byłaby kategorią moralną mówiącą o tym, jaką ktoś jest osobą. Dla nas, faryzeuszów, ‘czysty’ lub ‘nieczysty’ oznacza odpowiednio: ‘zdolny do pójścia do Świątyni’ lub ‘niezdolny do pójścia do Świątyni’, a zatem nie jest to kategoria moralna, w ogóle nie odnosi się do tego, jakiego rodzaju jest się osobą, a jedynie mówi o tym, do jakiego miejsca może pójść dana osoba, jakiego rodzaju czyn może spełnić” (por. J. Neusner, Rabin rozmawia z Jezusem, Kraków 2010, str. 183). To wiele wyjaśnia: Jezus pragnął przeobrazić starotestamentalną koncepcję czystości i nieczystości rytualnej, które funkcjonowały trochę jak religijny konwenans albo savoir-vivre czy wręcz uczynkowy dress-code. Ich zachowywanie w zamyśle Boga – który wszak Jezus zna na mocy współdzielonego z Bogiem umysłu – miało na celu rozbudzać w Żydach wrażliwość duchową i moralną, a nie cementować dwulicowość i obłudę. Jezus więc zaleca, by nie tyle myć naczynia, ile z ubogimi dzielić się posiłkiem, który zawierają.