Środa - XXVIII Tydzień zwykły

środa, 15 Październik 2025

Wczorajsza wzmianka o dwojakim pochodzeniu chrześcijan rzymskich, żydowskim i pogańskim, dziś znajduje swe przykre przedłużenie. Św. Paweł bowiem podejmuje polemikę z powszechnym wówczas poczuciem wyższości wyznawców judaizmu nad poganami. To poczucie wyższości miało, z grubsza, dwa powiązane motywy: religijny i moralny: religijny, bo Bóg wybrał i objawił się tylko Izraelitom; moralny, bo to im nadał Prawo, którego przestrzeganie czyniło Izraelitów miłymi w oczach Boga. Jednakże, i to jest sedno wywodu Apostoła, samo Prawo nie miało mocy przemienić serca Izraelitów – miało zaś przekonać ich o tkwiącym w nim niejako osobowym grzechu i prowadzić ku Zbawicielowi, czyli Chrystusowi (por. Rz 7, 7nn; Ga 3, 24). To właśnie dlatego dzisiejsze czytanie otwiera oskarżenie, budzące w nas może sprzeciw: „Nie możesz wymówić się od winy, człowiecze, kimkolwiek jesteś…”. Po cóż więc w ogóle Bóg uczynił różnicę między Żydami i poganami? Między innymi po to, by ci pierwsi „zarażali” tych drugich wrażliwością religijno-moralną na prawdę oraz w miejsce rozpaczy wzbudzali w nich pragnienie Mesjasza. To także nasza rola względem siebie, chrześcijan: tak upominać się wzajemnie, by nie poniżać i potępiać, tylko kierować ku Jezusowi, Sędziemu i Lekarzowi serc.

Po dominującym w czytaniu nastroju ciężaru moralnego, lektura Psalmu pozwala nam odetchnąć z ulgą i ukojeniem… To wyznanie człowieka, który rozpoznał Boga jako Pana i Mu się poddał (pierwsza zwrotka); nie jest jeszcze idealny i wie, że nie musi być, ba!, że nie jest w stanie się wydoskonalić bez Bożej pomocy – stąd potrafi dialogować z sobą w chwilach zamętu i marazmu (druga zwrotka); wreszcie, nauczył się modlić nie tylko w czasie pomyślności, ale także próby i pokusy, i to modlić egzystencjalnie, swoim aktualnym stanem wnętrza (trzecia zwrotka).

Z jednej strony, dzisiejszy fragment Ewangelii wydaje się zasadniczo mało istotnym rozwinięciem wczorajszego: Jezus kontynuuje kontrastowanie własnego i faryzejskiego rozumienia czystości i nieczystości, podając nowe przykłady. Z drugiej strony, jeśli wczytamy się w te reprymendy Pana, dostrzeżemy, że ich ostrze wymierzone jest nie tylko w błąd poznawczy (nierozpoznanie zamysłu Boga) i błąd moralny (niespójność religijności z postawą wobec bliźniego), lecz nade wszystko w ich serce. „Pomijacie sprawiedliwość i miłość Bożą!”, „Lubicie pierwsze miejsca w synagogach i pozdrowienia na rynku!”, „Sami nawet jednym palcem nie dotykacie ciężarów [Prawa]!” – wszystkie te wyrzuty nacinają serca faryzeuszów i uczonych w Prawie, wydobywając z nich cuchnącą ropę pychy i zadufania w sobie. Skategoryzowali sobie Boga i poukładali sobie świat, przez co wypadli z orbity tajemnicy, transcendencji dopominającej się pokory. To ryzyko nieobce także nam, chrześcijanom, mającym przez dwa millenia intelektualnie rozpracowane Objawienie w sferze wiary i moralności; oczywiście, nie mamy się wyzbyć rozumienia, mamy tylko nie uśpić nim naszej wrażliwości relacyjnej. U Izajasza mówi Pan: „Ja patrzę na tego, który jest biedny i zgnębiony na duchu, i który z drżeniem [sic] czci moje słowo” (Iz 66, 2).