Komunikat o błędzie

Notice: Undefined index: HTTP_ACCEPT_LANGUAGE w eval() (linia 11 z /home/popieluszko/ftp/web_popieluszko/modules/php/php.module(80) : eval()'d code).

Poniedziałek, XVII tydzień zwykły

poniedziałek, 31 Lipiec 2023

Znamy doskonale historię złotego cielca. Zazwyczaj interpretujemy bałwochwalstwo Izraelitów jako zdradę Jahwe przez oddanie czci bóstwu obcemu. Tymczasem jednak warto pamiętać, że Izraelici nie pragnęli zwrotu ku innej niż dotychczas nadprzyrodzonej sile, ale ucieleśnienia Boga, który ich wywiódł z Egiptu. Chcieli widzialnym uczynić Tego, który jest Niewidzialny. Bóg zaś, zanim dał nam Swego Syna, który jest obrazem Niewidzialnego (Kol 1 , 15), nie pozwalał człowiekowi wykonywać Swoich wizerunków.

Grzechem Izraela nie jest więc apostazja czy zwrot ku pogaństwu, ale próba wymyślenia Boga według własnych oczekiwań. Presja świata, który czcił bóstwa wyobrażone jako zwierzęta czy pół-zwierzęta, sprawiła, że Izrael oddał pokłon cielcowi ze złota. Jest więc to pokusa stara jak świat – czcić boga takiego, jakim chcę go widzieć. Nie zaś Boga takiego, jakim On zechciał objawić się światu. Złotym cielcem może być dla mnie choćby własne „widzi mi się”,

Mojżesz jest starotestamentalnym wzorem tego, co dziś nazywamy modlitwą wstawienniczą. Jednym z najbardziej sugestywnych obrazów, ukazujących jej moc, są ręce wyciągnięcie przez niego w geście błogosławieństwa nad wojskiem, walczącym z Amalekitami. Nie inaczej jest po grzechu spod Horebu. Naród Wybrany splamił się tym większą niewdzięcznością wobec Boga, im większych łask przez Niego udzielonych zapomniał. Psalmista, jakby dla podkreślenia ich krótkiej pamięci, wymienia w kolejnych wersach cuda, dokonane przez Pana Zastępów. Śmieszność nowej „liturgii” ukazuje, szydząc z cielca jedzącego siano, który zastąpił im Chwałę Wszechmogącego Boga. Mojżesza zapłonął gniewem nie tylko dlatego, że zdradzili swego Boga, ale ucierpiała również jego duma. Chce ich jednak ratować. Modli się nie o Bożą karę, nawet nie o Bożą sprawiedliwość. Przyzywa zawsze jego miłosierdzia.

Zarówno  wzrost drzewa jak i fermentacja zakwasu chlebowego to procesy. Oba obrazy, sugestywnie przemawiające do wyobraźni współczesnych Jezusowi ludzi, miały nauczyć ich między innymi cierpliwości. Nastawieni jesteśmy w naszej działalności na natychmiastowe efekty swojej aktywności. Dziś jeszcze bardziej niż ludzie dwadzieścia wieków temu. Owo oczekiwanie natychmiastowych owoców swojego wysiłku ma swoje przełożenie również na życie wewnętrzne. Próbujemy się modlić, oczekując, że wymodlimy jak najprędzej to, czego pragniemy, albo że osiągniemy wewnętrzne ukojenie. Podejmujemy walkę z grzechem, a on ciągle wraca i prześladuje nas latami. Staramy się wypracować jakąś cechę charakteru, tymczasem raz po raz górę biorą nasze namiętności. Takie porażki w życiu wewnętrznym demotywują. Sprawiają, że rewidujemy nasze oczekiwania. Że rezygnujemy z wysiłku.

Jezus proponuje nam cierpliwość jako środek zaradczy. Nie od razu z małego ziarnka wyrasta ogromne drzewo. Wielkie rzeczy do jakich jestem zdolny drzemią we mnie, skrywane w zarodku. Tak, jak drzewo wzrasta powoli i konsekwentnie – mimo wichur i suszy – tak również ja potrzebuję czasu. Królestwo Boże objawiać się będzie w moim życiu, jeśli nie zniechęcę się porażkami, godzinami ciemności i doświadczeniem duchowej oschłości. Jeżeli nie będę się gorszył własną grzesznością, ale z uporem maniaka powstawał i szedł do przodu. Nawet jeżeli przez całe lata będzie to marsz bardzo powolny.