Komunikat o błędzie

Notice: Undefined index: HTTP_ACCEPT_LANGUAGE w eval() (linia 11 z /home/popieluszko/ftp/web_popieluszko/modules/php/php.module(80) : eval()'d code).

VI Niedziela Wielkiego Postu. Niedziela Palmowa

niedziela, 10 Kwiecień 2022

Liturgia Wielkiego Tygodnia zaczyna się od Niedzieli Palmowej. W tym dniu powinna odbyć się procesja z palmami, przypominająca nam ów dzień, kiedy Jezus przy akompaniamencie radosnych okrzyków wjechał na osiołku do Jerozolimy. Z perspektywy czasu wiemy, że zapał tłumów był słomiany. Już w Wielki Piątek ci sami ludzie będą krzyczeć do Piłata: „Ukrzyżuj!”. Jednak niestałość pokolenia, które odrzuciło Jezusa nie zmienia faktu, że w Niedzielę Palmową poryw ich entuzjazmu był prawidłową reakcją, bo Jezus był rzeczywiście oczekiwanym Mesjaszem, Synem Dawida, Królem Izraela, i te objawy czci i radości słusznie Mu się należały.

Nas nie było w Jerozolimie dwa tysiące temu, ale bardzo ważne jest, abyśmy się od tamtych tłumów uczyli radości spotkania z Panem. Mamy ku temu możliwość nie tylko w raz w roku w Niedzielę Palmową, ale w każdej Mszy świętej, kiedy to w hymnie „Święty, Święty, Święty” powtarzamy słowa: „Błogosławiony, który idzie w imię Pańskie! Hosanna na wysokości!”. Jezus przychodzi do nas w każdej Mszy świętej w swoim Ciele i swojej Krwi, a my możemy Go przyjąć z radością i wdzięcznością, rzucając w duchu pod Jego święte nogi nasze płaszcze, kwiaty i wszystko, co chcemy Mu ofiarować.

Procesja Niedzieli Palmowej i hymn „Święty, Święty, Święty!” to także zapowiedź owego ostatecznego przyjścia Mesjasza w dniu ostatecznym. Lęk przed sądem ostatecznym chyba za bardzo przesłonił chrześcijanom fakt, że powtórne przyjście Jezusa dla człowieka wierzącego to moment radości, bo oznacza koniec tego świata, w którym tak często do głosu dochodzi zło, przemoc, wojna, kłamstwo, wyzysk i wszelki grzech, a początek pełnego panowania Boga w Jego świętym i błogosławionym królestwie, gdzie Bóg „otrze z ich oczu wszelką łzę, a śmierci już odtąd nie będzie. Ani żałoby, ni krzyku, ni trudu już odtąd nie będzie, bo pierwsze rzeczy przeminęły” (Ap 21, 4).  

W Wielkim Tygodniu niejednokrotnie będą brzmiały słowa Sługi Jahwe z Księgi Izajasza. Kim był ten człowiek, który w pierwszej osobie przekazuje nam swoje świadectwo wiary? O jakich konkretnych sytuacjach mówi w swoich pieśniach? Kiedy żył? Co przeżywał? Uczeni do dziś nie znaleźli odpowiedzi na te pytania. Pieśni te jednak znalazły jedyne w swoim rodzaju wypełnienie w życiu, a szczególnie w męce i śmierci Jezusa Chrystusa.

Dziś kontemplujemy obraz Jezusa wchodzącego do Jerozolimy. Tłumy wiwatują, rzucają gałęzie palmowe i płaszcze pod nogi osiołka. Tylko Jezus ma świadomość tego, co wkrótce Go czeka. Zatrzymuje się na stoku Góry Oliwnej, skąd rozciąga się wspaniała panorama na Miasto Boże, i … płacze. Jak wielki jest kontrast pomiędzy Jego stanem ducha i panującym wokół entuzjazmem. „Jeruzalem, Jeruzalem! Ty zabijasz proroków i kamienujesz tych, którzy do ciebie są posłani” (Łk 13, 34).

Jezus jest posłusznym Sługą Ojca. Codziennie odkrywał ucho na głos, dyktujący mu wolę Przedwiecznego. Mówi przy tym: „Pan Bóg otworzył mi ucho, a ja się nie oparłem ani się nie cofnąłem” (Iz 50, 5). Dlaczego miałby się opierać? Cofać? Dlatego oczywiście, że wola Boża prowadzi Go na mękę i na krzyż. Dlatego, że będzie musiał podać grzbiet swój bijącym, policzki rwącym mu brodę, a twarz na poniżające opluwanie. W te straszne chwile będzie Mu towarzyszyła jednak świadomość Bożej obecności, która doprowadzi Go w końcu do poranka zmartwychwstania.

Przez wieki ten cierpiący Sługa Pański był źródłem duchowej siły dla chrześcijan niosących swój krzyż. W naszych niepewnych czasach wpatrujmy się w Niego i my!

Hymn z Listu do Filipian mówi o kenozie, czyli ogołoceniu z chwały Syna Bożego. Dokonało się ono najpierw we wcieleniu a następnie w śmierci krzyżowej. Tekst mówi: „Jezus Chrystus istniejąc w postaci Bożej, nie skorzystał ze sposobności, aby na równi być z Bogiem”. Jest to dosyć nieudane tłumaczenie. Syn Boży nie musiał „korzystać” z jakiejś sposobności, bo przecież modlitwa „Wierzę” mówi  o Nim: „Bóg z Boga, Światłość ze Światłości”. W tekście oryginalnym czytamy, że Syn Boży swoją równość z Bogiem nie uważał za „łup wojenny”, czyli za jakieś ogromne bogactwo, z którego zwykłemu śmiertelnikowi trudno byłoby zrezygnować. Należałoby zatem ten tekst tłumaczyć: „nie uważał za wartość najwyższą, aby na równi być z Bogiem”. Ważniejsze było dla Niego, by stać się równym z nami, z ludźmi, stać się do nas podobnym „we wszystkim, z wyjątkiem grzechu” (Hbr 4, 15). Ale to właśnie poniżenie i ogołocenie staje się przyczyną Jego wywyższenia. I taki jest właśnie sens świąt paschalnych, w które wprowadza nas dzisiejszy dzień. W zjednoczeniu z Chrystusem nie boimy się już krzyża, cierpienia, a nawet poniżenia i przegranej, bo żyjemy nadzieją, że nasze życie jest w rękach Boga i zostaniemy w swoim czasie wywyższeni, tak jak to się stało z naszym Mistrzem i Nauczycielem, który „nam w wierze przewodzi i ją wydoskonala” (Hbr 12, 2).

Liturgię słowa w Niedzielę Palmową kończy czytanie opisu męki Pańskiej. W tym roku pochodzi ono z Ewangelii wg św. Łukasza. Po Mszy świętej wrócimy dziś do naszych domów w poważnym nastroju, mając w sercu los Jezusa. Choć tłumy witały Go entuzjastycznie, to jednak On wiedział, że była to radość bardzo powierzchowna. Jego w Jerozolimie czekają królewskie szaty, królewska korona i tron. Szaty jednak będą szydercze, korona cierniowa, a tronem będzie drzewo krzyża. Dzisiejsza Ewangelia zarysowuje nam program na najbliższe dni. Warto przeżywać je świadomie i czuć się duchowo blisko Jezusa, wchodząc we wszystkie wydarzenia począwszy od namaszczenia w Betanii, a na śmierci krzyżowej kończąc. Syn Boży spotkał na swojej ostatniej drodze wiele dobra, ale jeszcze więcej zła i niewdzięczności. Pokazał jednak chrześcijanom wszystkich czasów, że na tej trudnej drodze można w pełni oddać swoje życie Bogu, który jest miłością, ale również sprawiedliwością i prawdą. Dlatego właśnie nie musimy poniżać się do poziomu ludzi złych i niesprawiedliwych, nie musimy szukać własnej sprawiedliwości i zemsty. Możemy zachować w swoich sercach płomień miłości, być dziećmi Bożymi. To niezwykle ważne w czasach, kiedy widzimy tyle ludzkiej krzywdy.