Komunikat o błędzie

Notice: Undefined index: HTTP_ACCEPT_LANGUAGE w eval() (linia 11 z /home/popieluszko/ftp/web_popieluszko/modules/php/php.module(80) : eval()'d code).

Środa, IV tydzień zwykły

środa, 31 Styczeń 2024

W dzisiejszym pierwszym czytaniu słyszymy o spisie ludności, który został zarządzony przez Dawida. Król szybko zdał sobie jednak sprawę, że postąpił wbrew Bogu, i natychmiast zwrócił się do Niego: „Bardzo zgrzeszyłem tym, czego dokonałem, lecz teraz, o Panie, daruj łaskawie winę swego sługi, bo postąpiłem bardzo nierozsądnie” (2 Sm 24,10). Bóg postawił więc przed królem trzy warianty kary. W każdym jednak wypadku karę miał ponieść cały lud, a nie król. Dawid wybrał najkrótszą z kar – zarazę mającą trwać trzy dni. Pochłonęła ona kilkadziesiąt tysięcy ofiar i jeszcze przed jej zakończeniem Pan Bóg ulitował się i powstrzymał anioła zagłady. „Dawid widząc, że Anioł zabija lud, wołał do Pana: «To ja zgrzeszyłem, to ja zawiniłem, a te owce cóż uczyniły? Niech Twoja ręka obróci się raczej na mnie i na dom mego ojca!” (2 Sm 24,17). Dawid wiedział, że to on zawinił przeciw Bogu, a nie lud, zdawał więc sobie sprawę, że cierpienie ludu jest niezawinione i to on powinien ponieść karę. Dawid był człowiekiem, który często dawał się ponieść swojemu egoizmowi i wtedy popełniał wielkie grzechy. Potrafił jednak także przyznać się do nich przed Bogiem, przyjąć karę z Jego rąk i błagać o zmiłowanie. Taka odwaga powinna cechować każdego z nas – umieć przyznać się do grzechu i błagać Boga o przebaczenie.

W dzisiejszym psalmie responsoryjnym psalmista cieszy się i chwali Boga za odpuszczenie grzechów. „Szczęśliwy człowiek, któremu Pan nie poczytuje winy” (32,2a). Wyznał swoją winę przed Bogiem, nie próbował się usprawiedliwiać lub zataić swego złego uczynku, zachował się podobnie jak król Dawid w pierwszym czytaniu. Każdy z nas, kto przystępuje do kratek konfesjonału i szczerze wyznaje swoje grzechy, powinien odchodzić stamtąd z sercem przepełnionym radością i wdzięcznością za Boże miłosierdzie.

W dzisiejszej Ewangelii słyszymy, że Pan Jezus udaje się z Kafarnaum do swojego rodzinnego Nazaretu. Tam, w dzień szabatu, przychodzi do synagogi, by nauczać. Jednak zgromadzonych nie interesuje treść Jego nauki, lecz raczej: „skąd On to ma?” (6,2). Nie pierwszy raz słyszeli Jego naukę, widzieli lub słyszeli o Jego cudach i wciąż nie potrafili pogodzić się z tym, że to wszystko dotyczy jednego z ich rodaków, cieśli, syna Maryi, którego rodzinę doskonale znają. Jak zatem ktoś tak prosty może nauczać i dokonywać nadzwyczajnych dzieł? Być może niektórymi z nich powodowała nawet zazdrość, że to akurat syn Maryi, a nie ktoś z lepszą pozycją społeczną, został obdarzony takimi umiejętnościami. Jezus zdawał sobie sprawę z braku otwartości swoich rodaków, gdyż sam mówił: „Tylko w swojej ojczyźnie, wśród swoich krewnych i w swoim domu może być prorok tak lekceważony” (6,4). Te powątpiewania, czy wręcz po prostu brak wiary, spowodowały, że Jezus nie mógł tam dokonać żadnego cudu poza kilkoma uzdrowieniami, gdyż – jak doskonale wiemy – do każdego z Jego cudów potrzebna była wiara osoby, która cudu miała doświadczyć, lub osób o niego proszących. Ponadto św. Jan Paweł II zauważa: „Cuda są znakami Boskiej władzy Jezusa. Tam, gdzie uparcie się jej nie uznaje, cud traci swoją rację bytu”. Brak wiary zawsze będzie przeszkodą w drodze do zbawienia, dlatego musimy pielęgnować swoją wiarę i stale w niej wzrastać.