Komunikat o błędzie

Notice: Undefined index: HTTP_ACCEPT_LANGUAGE w eval() (linia 11 z /home/popieluszko/ftp/web_popieluszko/modules/php/php.module(80) : eval()'d code).

Piątek, XVII tydzień zwykły

piątek, 4 Sierpień 2023

Każdego dnia naszego życia powinniśmy zwracać się ku Panu bo każde dobrodziejstwo, jakie nas w życiu spotyka jest Jego darem, za który winniśmy być mu wdzięczni. Te stwierdzenia, z którymi zgodzi się każdy głęboko wierzący człowiek są jednak opisem pewnego idealnego stanu rzeczy. Tymczasem doskonale wszyscy wiemy, jak bardzo na co dzień przytłaczają nas troski codziennego życia. W gąszczu codziennych trosk i spraw do załatwienia, trudno jest zachować stałą pamięć o Bogu. Tak już jest. Nie chodzi zresztą w chrześcijaństwie o to, aby każdy wiódł życie kontemplacyjnego mnicha. Czytany dziś w Kościele fragment Księgi Kapłańskiej pokazuje, jak przesycać nasze życie Bożą obecnością. Słowo zaprasza Żydów do szczególnego oddawania czci Jedynemu Bogu w konkretnych dniach i okresach roku. Po co? Najpierw po to, abyśmy wspominając co jakiś czas Jego dzieła, nigdy nie zapomnieli o Jego dobroci i wielkości. Każdy więc czas, jaki udało się nam trwać bliżej Niego, wykorzystajmy jako okazję do nieustannego trwania w Jego obecności.

Stary Testament niejednokrotnie przedstawia Boga, jako pałającego zazdrosną miłością ku człowiekowi. Jak to rozumieć? Czy zazdrości nie uważamy za nieuporządkowaną namiętność? Otóż w przypadku Boga jest to, jeżeli wolno tak się wyrazić, święte uczucie. Przypomina On Izraelowi po wielokroć, że połowiczne zaangażowanie w relację z Nim nie ma sensu. Zazdrość więc Boga jest niczym innym, jak nieustannym wzywaniem do prawdziwego monoteizmu. Psalmista, wołający w imieniu Pana, że nie wolno kłaniać się innemu Bogu, pragnie uświadomić, że tylko pragnienie całkowitego oddania się Jahwe, przemienia życie. Tylko wówczas, gdy świadomie wybiorę Jego, oddam mu swoje życie i odrzucę grzech – On wyprowadzi mnie z Egiptu i pokona ciemności, które są we mnie.

Mieszkańcy Nazaretu zazdroszczą Człowiekowi, który wzrastał wśród nich, a potem stał się sławnym mówcą i cudotwórcą. Faktu, że mógłby być Synem Bożym, z pewnością nie zdołaliby przyjąć. Jego nauka nie liczy się zupełnie. Jego słów nawet nie próbują rozważyć. Istotne jest tylko to, co wiedzą o Jego pochodzeniu.

To tak bardzo ludzkie, że powinno nam dać do myślenia. Może bowiem zdarzyło się nam kiedyś przegapić to, co Bóg miał nam do powiedzenia przez człowieka postawionego na naszej drodze. Być może woleliśmy zbagatelizować jego słowa, tylko dlatego, że wiedzieliśmy o nim coś obciążającego. W bliźnim, który nas napomina (czasem słusznie) z reguły nie potrafimy zobaczyć Bożego posłańca. To naturalne. Nie chodzi zresztą o to, by brać do serca każdą krytykę. Każdą jednak warto na trzeźwo przemyśleć. Zjadliwą odrzucić, a prawdziwą przyjąć. Wszak sformułowana nawet przez osobę, której nie uważamy za idealną, jeśli zawiera prawdę, może nas nawracać.