Komunikat o błędzie

Notice: Undefined index: HTTP_ACCEPT_LANGUAGE w eval() (linia 11 z /home/popieluszko/ftp/web_popieluszko/modules/php/php.module(80) : eval()'d code).

Sobota, XVII tydzień zwykły

sobota, 5 Sierpień 2023

Kościół po dziś dzień obchodzi lata jubileuszowe. Są to zazwyczaj konkretne rocznice, jak chociażby rok 2000, pamiątka narodzin Odkupiciela. Jak jubileusz małżonków jest okazją do odnowienia miłości dwojga ludzi, tak wszystkie kościelne „święte lata” mają być pretekstem do powrotu do pierwotnej gorliwości. Bóg, który nie męczy się przebaczaniem, zadaje się sam szukać pretekstu do darowania człowiekowi jego win. Chociaż nas samych często latami prześladują demony przeszłości, On po prostu zapomina. Hojnie daje nam kolejne szanse i pragnie, abyśmy radowali się na nowo odzyskaną wolnością. Znana więc już z kart Księgi Kapłańskiej tradycja jubileuszów, jest niczym innym jak kolejnym jeszcze pomnikiem Bożego miłosierdzia. I nie należy, rozważając dzisiejsze czytanie, koncentrować się jedynie na okazjach wyjątkowych. Takich, na które czekać trzeba latami. Każde rozgrzeszenie jest takim jubileuszem. Kapłan kreślący nade mną w konfesjonale znak krzyża, zanurza mnie we Krwi Jezusa

Kiedy czynimy swoją modlitwą dzisiejsze wołanie Psalmisty, dobrze abyśmy sobie przypomnieli twarz Jezusai. Kiedy bowiem wołamy do Boga o zmiłowanie, pragniemy, aby ukazał nam pogodne oblicze. Chcemy, aby spoczął na nas ten sam wzrok, który dostrzegła Siostra Faustyna w mistycznej wizji. Pragniemy, aby Bóg spojrzał na nas jak miłosierny ojciec z przypowieści, spojrzał na powracającego z poniewierki marnotrawnego Syna. Bóg setki razy zapewnia nas w Biblii, że gotów jest nas obdarzyć tą łaską w każdej chwili. Często to my sami nie potrafimy sobie wyobrazić, jak to możliwe. Zawsze wówczas, gdy zaczyna nam brakować wiary w Boże miłosierdzie, wracajmy pamięcią do tego spojrzenia Jezusa. Wyobrażajmy sobie, że ono spoczywa konkretnie na nas. On chce, „aby na ziemi znano Jego drogę”. To znaczy: pragnie, aby poznano Jego miłosierdzie. Aby każdy człowiek mógł doświadczyć Jego odradzającej miłości.

Grzech ma to do siebie, że człowieka wciąga. Decydując się na jego popełnienie i wracając do niego, wpadamy niepostrzeżenie w spiralę, z której bardzo trudno się wyplątać. Herod jest przykładem pogubionego człowieka, który w pewnym momencie zupełnie traci wewnętrzną wolność. Sparaliżowany grzechem, nie jest już w stanie czynić tego, czego naprawdę by chciał. Nie tylko bowiem lęk przed osądem ludu, nakazywał mu nie podnosić ręki na Jana Chrzciciela. Od ewangelisty Marka dowiadujemy się, że Herod odczuwał wewnętrzny niepokój, ilekroć słuchał Proroka. Wpada w sieci intrygi, utkanej przez toksyczną kobietę i nie potrafi postawić na swoim. Choć przecież pilnuje swej  władzy i na każdym kroku stara się ją demonstrować. Widzimy jak jeden grzech pociąga za sobą kolejny. Jak brak pracy nad sobą pogrąża człowieka w otchłani nieprawości i sprawia, że nie wiadomo kiedy, nagle dotyka on dna. Chociaż, jak czytamy, Herod „zasmucił się” – jednak kazał ściąć Jana. Jest potężny. Może dominować. Ma wymarzoną władzę i używa jej. A mimo to nie jest szczęśliwy. Brakuje mu wewnętrznej wolności, która pozwoliłaby postępować w zupełnej zgodzie z sobą samym. Historia zaślepionego namiętnościami króla jest dla nas szokującą przestrogą. Ta drastyczna historia ma nami wstrząsnąć. Czasem bowiem bez wstrząsu nie jesteśmy w stanie zrewidować swojego postępowania. Wydaje się nam, że wystarczy o czymś nie myśleć, aby tego nie było. Król Herod zamyka Jana w więzieniu. Wtrąca go do lochu, nie daje przemawiać. Problem jednak nie znika. Wraca i uderza ze zdwojoną siłą.